Decyzja ta wynika z dążeń do dostosowania systemu edukacji do potrzeb uczniów, zwłaszcza tych w młodszym wieku szkolnym. Premier Tusk podkreślił, że zmiana ta ma na celu zmniejszenie obciążenia uczniów oraz stworzenie bardziej sprzyjającego środowiska dla ich rozwoju.

Minister Nowacka wskazała, że projekt rozporządzenia jest gotowy do wdrożenia, co oznacza, że od kwietnia br. uczniowie klas 1-3 nie będą już otrzymywać prac domowych. Natomiast dla starszych uczniów, od klas 4-8, prace domowe będą opcjonalne, a ich nieobecność nie będzie wpływać na oceny.

Nowe regulacje mają na celu poprawę jakości doświadczeń edukacyjnych uczniów, eliminując zbędny stres związany z pracami domowymi i umożliwiając bardziej swobodne podejście do nauki. Zmiany te z pewnością wpłyną na codzienne życie szkolne, tworząc bardziej przyjazne środowisko edukacyjne. 

Jak się okazuje, przynamniej częśc środowiska nauczycielskiego ma na ten temat inne zdanie.  - To mówiąc delikatnie, bardzo zły pomysł. Po pierwsze, w podstawie programowej mamy ocenianie prac domowych dzieci. Po drugie, pytam kiedy uczniowie mają sobie utrwalić wiadomości? Po trzecie, kiedy mają nauczyć się przykładowo wiersza na pamięć? Po czwarte, jak można wprowadzać takie zmiany w czasie trwania roku szkolnego? Oczywiście, zgadzam się, że możemy się zastanowić nad ograniczeniem ilości zadawanych do domu prac, ale całkowita ich likwidacja jest moim zdaniem kompletną bzdurą – komentuje nauczycielka jednej z legnickich szkół, prosząc jednocześnie o anonimowość.